25 luty 2015
Świat motoryzacyjny podąża coraz dalej, a niektóre wynalazki zaskakują. Dziś nikogo już nie dziwi tempomat, czy auto zasilane energią elektryczną. A jak będzie w najbliższej i nieco dalszej przyszłości? Dziś to brzmi abstrakcyjnie, ale coraz częściej mówi się o samochodach…bez kierownicy.
Już teraz można powiedzieć, że zdalny samochód to standard w eksperymentach motoryzacyjnych. W rzeczywistości rzecz trudna do wyobrażanie, ale być może całkiem realna.
Bez kierownicy, a kwestie bezpieczeństwa
Zdalnie sterowany samochód wyposażony jest w szereg czujników, kamer, systemów GPS, a także w komputer. Pojazd bez kierownicy korzystając m.in. z nawigacji samochodowej jest w stanie ocenić sytuację na drodze, zaplanować dokładnie trasę i bezpiecznie dojechać do celu. Co więcej, niektórzy konstruktorzy zaczynają coraz śmielej mówić o zainstalowaniu w takich pojazdach programu, który pozwala na przekraczanie prędkości. Chodzi o to, że taki pojazd, znajdujący się w otoczeniu nieco szybciej jadących samochodów, dostosuje swoją prędkość do innych aut po to, aby m.in. nie tamować ruchu ulicznego.
Okazuje się, że auto bez kierownicy to póki co nie domena uznanych koncernów samochodowych z wieloletnią tradycją, a pomysł konstruktorów Google, który budzi obawy wśród znanych marek. Obawy są uzasadnione, bo prawdopodobnie w ciągu najbliższych kilku lat samosterujące auto będzie można zobaczyć na drogach Kalifornii – najpierw jednak pojazdy stanowią doskonałą bazę do eksperymentowania, tym bardziej, że auto bez kierownicy w dużym stopniu tworzą specjalne komputery i oprogramowanie połączone z całym przemysłem samochodowym produkującym silniki i podzespoły. Bezpieczeństwo to też prędkość – w przypadku auta od Google ta maksymalna to około 25 mil/ godzinę. Liczby to jedno, dwa to postęp technologiczny, który nie nakłada żadnych ograniczeń i sprawia, że samochód będzie szybszy.
Zalety pojazdu od Google, który jest pionierem w kwestii auta samosterującego i jednocześnie obawy innych producentów, biorą się też z faktu, że pojazd od amerykańskiego, internetowego giganta jest prosty w konstrukcji, nie wymaga konserwacji, nie potrzebuje dużych silników, a ewentualne usterki mogą być szybko usunięte.
Francuska odpowiedź
W odpowiedzi na plany wypuszczenia na rynek auta bez kierownicy, najszybciej zareagowali Francuzi. Naukowcy i inżynierowie z Francji stworzyli projekt, który nazwali „drogą przyszłości”. W ich zamyśle o bezpieczeństwie ma decydować to, co dookoła pojazdu, a nie samo auto naszpikowane elektroniką i komputerami. W praktyce chodzi o to, że najważniejsze trasy we Francji maja zostać naszpikowane różnego rodzaju czujnikami, które będą przesyłać informacje do samochodów. W ten sposób kierowca, a jeszcze precyzyjniej komputer pokładowy pojazdu, otrzymają informację o zmieniających się warunkach pogodowych, o stanie nawierzchni, np. gdy staje się śliska, czy też o znajdujących się na drodze przeszkodach.
W odpowiedzi auta będą same dostosowywać swoją prędkość i włączać odpowiednie światła. W razie bezpośredniego niebezpieczeństwa kolizji lub wypadku będzie się włączać automatyczny pilot, którego zadaniem będzie uniknięcie zagrożenia. Francuzi przekonują, ze ich rozwiązanie jest o wiele lepsze, bo prostsze do wprowadzenia, a także nie rodzi problemów prawnych z tytułu dopuszczenia do ruchu pojazdu „bez kierowcy”.
Samosterujące auto przed 2020 rokiem
Nie wszyscy wiedzą, że taka technologia już dziś jest możliwa. Dokładniej mówiąc, w tym przypadku chodzi o pojazd wyposażony w kierownicę, ale prowadzący nas do celu bez ingerencji kierowcy. Twórcy tej technologii – konstruktorzy z Volvo – przyznają, że to tak jak jazda z autopilotem. Kierowca uruchamia pojazd i wprowadza go do ruchu, ale na trasie może już spokojnie włączyć tryb autonomiczny i zdjąć ręce z kierownicy. Samochód pojedzie sam. Projekt Volvo zdał już pierwsze testy bezpieczeństwa. Każdy model, który sam się prowadzi, został wyposażony w kamery, radary, specjalne czujniki oraz szczegółowe mapy, dokładniejsze niż tradycyjna nawigacja samochodowa. Cała ta elektronika ma na celu precyzyjne namierzanie przez pojazd linii jezdni, tak aby trzymał się pasa i nie wpadł na barierki, np. podczas jazdy po łuku.
Kto straci, a kto zyska
Eksperci przewidują, że w pierwszej kolejności na samo-prowadzących pojazdach stracą taksówkarze. W pełni bezpieczny pojazd wiozący nas do celu stanowi doskonałą alternatywę dla taksówki. Droga jeszcze daleka do tego, aby auta weszły na stałe do użytku i stałe się powszechne na europejskich trasach. Wprowadzenie tego rodzaju rozwiązania może spowodować również dość spore zmiany w ubezpieczeniach komunikacyjnych.
Masz jakieś wyobrażenie o zmianach lub skutkach wprowadzenia zdalnych samochodów? Podziel się nimi na naszym profilu na Facebooku!:)